"Jak trwoga to do Boga.."


28 października 2007, 12:58

Dzis po raz kolejny przekonałam sie o tym jak ludzie potrafią być obojętni ja moje cierpienie...!!Kurwa każdy jak potrzebuje pomocy,rady lub poprostu sie wygadać od razu pisze do mnie!!!Bo wie ze ja awsze każdego wysłucham nawet jeśli nie mam na to ochoty!!Ale zawsze służe dobrym słowem 24 h!!!A jak to ja potrzebuje pomocy to nikt ni ma czasu każdego to jebie!!A najbardziej wkurwia mnie to że dużo osób wie jak jest mi źle i że choruje!!Ale kurwa NIKT nie napisze od tak poprostu co u mnie jak sie czuje czy moze mi pomoc jakos!!!Ty lko kurwa jeśli ktoś ma problem to przychodzi,pisze i wogole!!Weźcie ludze sie zastanówcie !Bo ja nie jestem tylko gdy kogoś coś boli     ja też mam uczucia ale wszystkich to jebie!!!Ale nie potrafie komuś omówić rozmowy!!!Nawet jeśli żle sie czuje!!Wkurwia mnie ten świat ludzie!!!Nie mam nawet no kogo liczyc!!!Kolejna porazka tego świata...  K.

31 października 2007, 19:58
Skąd ja to znam.... i skad to wynika? Z ludzkiego egoizmu, skupienia na sobie...Tak. ALe nie tylko. Także charakteru. Są dawcy i biorcy. Niestety tych drugich jest 98%. A te dwa pozostale procenty sie musza dwoic i troic a i tak zwykle nawet dziekuje nie uslysza. Przykre, ale prawdziwe. A tak ode mnie... Jak mija czas? Jak samopoczucie? Tak po prostu. Odezwij się.
28 października 2007, 18:50
Człowieku, umiesz liczyć..? Licz na siebie. Niestety prawdziwe!
28 października 2007, 16:02
Dobra koniec off-topicu;p poza tym to i tak moj blog wiec ja mam racje <cwaniak>xD
Ewe
28 października 2007, 15:46
Dla mnie to sa az jednostki...Usprawiedliwianie sie z czego? Zyczliwosc to Twoim zdaniem udawanie przyjaciolki ogolu? Moze to moj blad, ale chyba tez troche blad tych ktorzy zyczliwosc nadinterpretuja. Fakt, nigdy nie doceniales roli zyczliwosci. Nie ufales, ale chciales troche sie otworzyc. Jak sam zauwazyles nikomu nie ufa sie do konca, nawet sobie.
28 października 2007, 15:38
Wszystko to usprawiedliwianie sie przed soba sama -.- jesli potrafisz pomagac tylko jednostkom nie udawaj przyjaciolki ogolu, wtedy nikt nie mialby Ci tego za zle. Nie darowalem Ci swojego zaufania:> nie darowalem go nigdy nikomu i watpie zebym kiedykolwiek w pelni darowal.
Ewe
28 października 2007, 15:14
Zalezy jakimi sprawami sie żyje...Wysluchanie to pomoc. Zaufanie jest zwiazane z odpowiedzialnoscia. Nie wazne czy doradzasz- i tak ludzie nie stosuja sie do rad, ktore im dajesz, liczy sie to ze sluchasz i to jest duza odpowiedzialnosc.Masz racje, czesto pomagam znajomym tylko w pierdolach...znajomym tak.Jesli chodzi o zaangazowanie,to czasem mnie na nie stac.Wybacz Macku, ale Twoje zaufanie bylo dla mnie zbyt drogim prezentem.
28 października 2007, 15:03
Twoj podstawowy problem-potrafisz byc pomocna tylko przy sprawach blahych i maloznaczacych, takich w ktore nie musisz zbytnio angazowac wlasnych emocji. A wysluchanie kogos jeszcze do zadnej odpowiedzialnosci nie zobowiazuje, co innego doradzanie.
Ewe
28 października 2007, 14:23
Nie wiem na czym polega Twoj problem, ale duzo prawdy w tym co piszesz o ludziach. A zastanawialas sie kiedys nad przyczyna tego, ze sa tylko wtedy kiedy to oni Ciebie potrzebuja? Egoizm-na pewno, ale moze byc tez strach przed odpowiedzialnoscia za Ciebie. Bo "jest sie odpowiedzialnym za to co się oswoiło". pzdr.

Dodaj komentarz